poniedziałek, 2 lipca 2018

Moje koty ocierają się o śmierć, czyli czy kot powinien wychodzić na dwór

Zacznę od tego co to właściwie jest kot?
Tak, wiem, głupie pytanie, ale czytaj dalej. Kot to drapieżny z ssak. Parę tysięcy lat temu udomowił się i rozpoczął życie z ludźmi. Mówię udomowił, a nie ludzie udomowili, dlatego że była to zasadniczo kocia decyzja. Psy udomowili w sposób następujący: był sobie jakiś pradawny Zbysio, ewentualnie Błażej, znalazł w lesie młode wilka. Pierwsze chciał zatłuc- dobre mięsko będzie, świeże. Wtem szczeniak wspiął się na jego kolano dwoma łapkami i zaczął wąchać torbę łowiecką. Zbyszek zastanowił się, no słodki taki mały, niegroźny. Zbysio pokręcił głową z niedowierzaniem. "Aj wezmę go do obozu, się Grażynka zdziwi co przyniosłem, ale ch*j, zobaczymy co z tego wyrośnie". Tak człowiek udomowił psa. Jak kot udomowił sam siebie? A nawet człowieka?


Zwyczajnie, zaczął polować na szkodniki w pobliżu jego mieszkań, potem wyjadać jego jedzenie, lub resztki. Potem człowiek zaczął dokarmiać koty, pomagały mu w obejściu to czemu nie miałby im żucić kawałka salcesonu? No i na koniec kot zaczął się łasić i okazywać przyjaźń temu kto go nakarmił. A ten kto go nakarmił, zaprosił go na kanapę.

No pięknie, i co z tego? Miałaś pisać o kotach na dworze, a nie o Zbyszkach i kanapach.

Więc piszę. Koty powinny łazić gdzie chcą. Szok i oburzenie połowy czytających. Druga połowa dziwi się po co taki duży wstęp i zamyka kartę, wracając na youtuba, bo przynudzam.

Wróćmy do tych dawnych kotów, które dopiero co wlazły na kanapę. One chodziły o której chcą i gdzie chcą. Dodatkowo miały robotę do wykonania, jeśli na obejściu były szczury, a wdomu był kot, oznaczało to że kot jest leniwy i bezużyteczny i należy go wywalić z domu.
Dzisiaj mamy Pimpka, albo (jak w moim przypadku Puszka z pierwszego zdjęcia) które śpią sobie, ewentualnie coś zjedzą, połaszą się, pośpią dalej. Co różni te kociaki? Pimpka i pradawnego kota? Niewiele. Kolejne oburzenie! Przecież minęło tyle lat. No tak minęło, ewolucja potrzebuje milionów lat na zmiany, to że ludzie przechytrzyli ewolucję i zmieniają wszystko szybciej, np smartfona co trzy tygodnie, to nie znaczy że ewolucja przyspiesza. Puszek mógłby żyć zarówno teraz jak 50 lat temu jak 50 tysięcy lat temu. Zmierzam do tego, że nasze dzisiejsze pupile są drapieżnikami jak ich praprapradziadkowie i tak jak oni muszą mieć dostęp do różnych bodźców. Podczas gdy nasz dom oferuje całe 50 metrów, kot w ciągu dnia zwiedza do 500 hektarów dziennie. Co to oznacza? Nie jesteśmy w stanie zapewnić dostatecznej przestrzeni i zapachów i atrakcji w domu. Dom jest do spania, niczego po za tym.

Faktycznie, dom ogranicza znacząco teren spacerów kota, ale przecież to dla jego dobra! Na zewnątrz są choroby, auta, inne koty i psy. Oczywiście sądząc tak masz rację, na dworze czyhają wszelakie niebezpieczeństwa i wiele badań dowodzi temu, że koty żyjące tylko w domu mają dłuższe życie. Co im jednak po dłuższym życiu, jeśli są mówiąc delikatnie znerwicowane? Często widzi się koty drapiące meble, firany, sikające do butów, włażące w dziwne miejsca w domu jak np pralka. Czy kot który wychodzi na dwór nie robiłby takich rzeczy? Możliwe. Czy kot który jest wybiegany, ma zapewniony ruch i bodźce, będzie robił takie szkody mniej niż kot domownik? Zdecydowanie tak. Wypuszczając naszego kota z domu dbamy więc o jego zdrowie psychiczne i o nasz drogi fotel.

Załóżmy, że nie dbamy ani o kondycję, ani o zdrowie psychiczne naszego kota, ani o szkody w domu. Przejdźmy do trzeciego argumentu zatem. Wyobraźmy sobie sytuację w której nie wychodziłbyś z domu. Nigdy. Dla niektórych wyda się to super opcją, ale załóżmy że nie masz ani internetu, ani telewizji, ani nawet książek. Mniej ciekawie. A teraz pomyśl jak wyglądałoby twoje zdrowie- bez słońca, świeżego powietrza, spacerów i innych ludzi. Brzmi abstrakcyjnie, a jednak mnóstwo ludzi funduje takie życie swoim podopiecznym. Przecież psa też wyprowadzasz na krótsze i dłuższe spacerki. Czemu kot miałby być gorszy?

Każdy medal ma dwie strony, każdy kot wąsy i tyłek, więc i ta sytuacja, w której kot nie wychodzi z domu musi mieć jakieś plusy.
Pierwszym jest oczywiście brak zagrożeń ze strony ludzi i zwierząt- nic nie przejedzie ani nie pogryzie kota który śpi całe życie na kanapie. Wypadki chodzą po ludziach i kotach, czy z tego powodu ty też nie będziesz wychodził z domu? Żeby cię przypadkiem auto nie potrąciło?
Drugim jest brak chorób, przenoszonych głównie przez kleszcze i pchły. Zgadzam się w stu procentach, że jest to niebezpieczne, bo epitemie zdarzają się co jakiś czas, ale jest przecież mnóstwo środków, które warto wypróbować- krople, spraye, obróżki, szampony. Ograniczanie swobody kota żeby przypadkiem nie spadł na niego robak w krzakach to lekka paranoja.
Trzecim są oczywiście walki kotów i niechciane kocięta. Oba problemy są proste do rozwiązania i moim zdaniem powinny być nawykiem wśród kociarzy. Mam na myśli sterylizację i kastrację. Oba zabiegi są stosunkowo proste i tanie, rekonwalescencja krótka, a skuteczność stuprocentowa. Czemu nie? Nie wiem.

Szczerze mówiąc nie widzą więcej plusów z trzymania kota w domu, znajdziecie jakieś? Dajcie znać w komentarzu.

Podsumowując, kot jaki jest każdy widzi- łapki do biegania, uszy do nasłuchiwania i oczy do wypatrywania. Nie zabierajmy zwierzęciu jego istoty i sensu życia. Zostawmy go w spokoju, a odpłaci nam tym samym, czyli spokojem ducha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz